Raczej wysoki, regularne rysy twarzy, nos lekko haczykowaty, muskularna budowa…
Nie, to nie portret pamięciowy, tylko „audiodeskrypcja Jakuba Małeckiego”, tak właśnie autor został opisany uczestnikom spotkania w Mediatece, tak rozpoczęliśmy Spotkanie z książką na Festiwalu Kultury i Sztuki dla Osób Niewidomych.
Książnica Płocka po raz ósmy włączyła się w organizację wydarzenia, tym razem zapraszając autora książek o zwykłych ludziach w ich codzienności, na których pisarz patrzy z czułością, wrażliwością i uważnością. To sprawia, że to, co zwykłe, czasem wydaje się ocierać o metafizykę, może balansować na granicy światów równoległych, który dla wielu bohaterów jest zupełnie naturalny. Jak w ostatniej książce „Sąsiednie kolory”, gdzie „Krystian (…) czasem dziwił się, jak powszechne jest wśród jego znajomych przekonanie, że ludzie dzielą się na żywych i umarłych (…). Wiedział, że bycie po jednej stronie nie wyklucza bywania po przeciwnej”.
Rozmawialiśmy o tęsknocie, która może być zaraźliwa, o wrażliwości i optymistycznym patrzeniu na życie. To ostatnie jest ważne zwłaszcza w kontekście książki „Święto ognia”. Film Kingi Dębskiej na podstawie książki Jakuba Małeckiego wchodzi do kin 6 października. Autor zdradził, że pojawia się w filmie w roli sąsiada spod szóstki i zagrał ze swoim psem. Podzielił się z uczestnikami anegdotami z planu, opowiedział o swoich absurdalnych snach, w których podczas, gdy on je śniadanie, do kuchni na koniu wjeżdża jego babcia z laptopem w dłoniach. W innym pojawił się Stanisław Lem jedzący chałwę. Jakub Małecki opowiadał, że gdyby mógł wybrać sobie jakąś supermoc, chciałby być niewidzialny. Wtedy mógłby wchodzić ludziom do kuchni i słuchać, o czym rozmawiają. Mówił o historiach, które kiełkują w jego świadomości, by potem dojrzeć do stania się opowieścią literacką, a impulsem bywają zwyczajne sytuacje, które mu się zdarzają, jak postać napotkana w tramwaju, doświadczenia z dawnej pracy, spotkania z ludźmi.
Wśród swoich ulubionych pisarzy wymienił przede wszystkim Josepha Conrada, Cormana Mccarthego, Wiliama Faulknera i Aleksandrę Zielińską. Czytanie jest dla niego najważniejsze, pisać być może kiedyś przestanie, ale czytać nigdy. Książki zabiera ze sobą wszędzie, bo przecież może się zdarzyć, że popsuje mu się samochód albo wpadnie do studni i coś trzeba wtedy w czasem zrobić. Książka jest wtedy najlepsza.
Czytajcie Małeckiego, bo warto. Jak mówi – jego jedyną metodą pisarską jest szczerość, opowiada o tym, co go fascynuje, przeraża, zachwyca i niepokoi, więc wszystkie historie w jego książkach mają osobiste podłoże.
Projekt jest realizowany w ramach programu 2.1 E-usługi, Poddziałanie 2.1.1 E-usługi dla Mazowsza, typ projektów Informatyzacja bibliotek, w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego 2014-2020.