Noc Muzeów 2025 – Kryptonim P.A.N.T.E.O.N

Ta noc była piorunująca – w końcu Zeus, Odyn i Perun to nie byle kto, tylko panowie burzy i błyskawic.

Najpierw trzeba było przejść przez Hades i wtoczyć kamień na wysokie piętro. Klasyczny wstęp do każdej porządnej sobotniej imprezy. Tylko dla tych, którzy naprawdę chcą się dostać na Olimp.

A gdy się już udało… wtedy się zaczęło.

Na szczycie – Zeus trochę… podupadł na zdrowiu. Może to przez wyścigi z Augiaszem na pegazach, może przez zrywanie jabłek z Parysem, a może przez Atenę oburzoną zachowaniem tatusia czy Afrodytę zapatrzoną w swe piękne oblicze.

Rodzinna kłótnia na szczycie zakończyła się poskromieniem zuchwałej śmiertelniczki, a potem wszyscy tańczyli Zorbę, by za chwilę wylądować po przepowiednię u Pytii, zrobić selfie na Parnasie, stanąć do zawodów olimpijskich w ujeżdżaniu koni i dźwiganiu ciężarów, czy wpaść w sidła przemienionej Arachne.

Boski Olimp to była pierwsza odsłona Kryptonimu P.A.N.T.E.O.N. Dalej szlak wiódł tęczowym mostem prosto do Asgardu, krainy nordyckich bogów. Ci, zamiast grabieży i krwawych walk, zaserwowali jogę z boginią śmierci Hel, wyścigi dzików, „Oddech Odyna” – czyli epicki turniej zdmuchiwania okrętów przez słomkę. Thor zamienił swój legendarny młot w młotek i zaprosił wszystkich na… wbijanie gwoździ na czas. Przy wtórze muzyki z dalekiej północy uczestnicy Nocy Muzeów zstąpili wieżyczką nie do piekieł, ale do ogrodu Książnicy, a stamtąd, pod czujnym okiem przewodniczek, przenieśli się w miejscu i czasie – do słowiańskiej Mediateki. Czekały na nich postępowe bóstwa i demony, które przeszły cyfrową rewolucję. Wodnica witała gości osobiście, a resztę trzeba było zidentyfikować… odczytując kody QR z pleców gospodarzy.

Uczestnicy mogli pobawić się w bogów, stworzyć własne światy, spotkać Peruna w 4K, a na koniec każdy otrzymał Ziarenko Życia – idealne na wszystko: kaca, ból istnienia i problemy z teściową.

Do zobaczenia za rok!

1 2 ... 4 ►