Nagrody w konkursie poezji dla dzieci rozdane. Na konkurs, inspirowany słowami Wandy Chotomskiej, wpłynęło 118 zestawów wierszy. Jury, w składzie Agnieszka Frączek – językoznawczyni i autorka wierszy dla dzieci oraz Maria Szulińska – poetka, przyznały główną nagrodę Mikołajowi Fidzińskiemu z Kielc. drugie miejsce zajął M.P. Hardy z Chojna, a trzecie Mirosław Kowalski z Mysłowic.
Laureaci zaprezentowali nagrodzone wiersze przed publicznością ze Szkoły Podstawowej nr 12. Dla poetów był to ważny moment, pełen emocji i wzruszeń, mieli okazję zmierzyć się z reakcją młodych słuchaczy na wiersze im dedykowane. W krótkiej rozmowie poeci opowiedzieli o sobie, swojej twórczości i drodze do konkursu. Sukces w konkursie dodał im skrzydeł do dalszego tworzenia i publikowania swoich utworów, a dla młodej publiczności mieli jeden przekaz – warto sięgać po marzenia.
W końcu nadszedł czas na spotkanie z jurorką konkursu, Agnieszką Frączek-Gorczycą. Jak zawsze ujmująca otwartością i łatwością w nawiązywaniu kontaktu, pani Agnieszka zdradziła, skąd czerpie inspiracje do pisania książek, opowiadała o literackich biografiach młodego Julka Tuwima i twórcy esperanto, Ludwika Zamenhofa. Dużo w tych opowieściach było humoru i zabawy słowem.
Już za rok kolejna edycja konkursu – z niecierpliwością czekamy na nowe wiersze i skrzydlate marzenia.
Wybrane wiersze laureatów konkursu
Mikołaj Fidziński – Jeż fryzjer
Postanowił jeżyk z Nakła,
że fryzjerski stworzy zakład.
„Las przeczeszę wzdłuż i wszerz,
Każdy schludny będzie zwierz!
Taki niedźwiedź, dajmy na to,
Jest postacią wskroś kudłatą!
Na cóż, po cóż taki kłak?
Stylu w tym zupełnie brak!
Idźmy dalej, taki łoś:
Nim się zająć musi ktoś!
Pokudłane całe włosie,
W nim zalęgło Bóg wie co się!
A dzik? Jak ma zadać szyku
gdy kołtuny są na dziku?
Iście dzika ta taktyka,
Ja zatroszczę się o dzika!
A czy kiedyś czesały się
Wilki, żbiki albo rysie?
Bo mnie raz estetyka
Wilka, rysia albo żbika.
Ostrzę sobie już nożyce
Na zająca i nornicę.
Zrobię także po fryzurce
Borsukowi i wiewiórce.
Wszystkim odpicuję futra,
A zaczynam już od jutra!
Zaprowadzę modę w lesie,
W takim lesie żyć mi chce się!”
A jak strzyc ich pan zamierza?
„Ach, to jasne jest: na jeża!”
M.P. Hardy – Kapibara Barbara
Kapibara Barbara chciała mówić pięknie,
ale gdy przyszło do „r”, myślała, że pięknie.
Próbowała wyraźnie, przed lustrem ćwiczyła,
ale zamiast „r”, „ł” z uporem mówiła.
Najgorzej zaś czuła się z własnym imieniem,
bo jak tu się oswoić z „Bałbały” brzmieniem?
– Kapibała… Bałbała… – starała się śmiało,
ale jej to „r” raz po raz niezgrabnie brzmiało.
Sfrunął na to Dzięcioł Musioł i rzekł: – Nie dukaj!
Spróbuj tak jak ja, Barbarko, w drzewo stukaj!
Stuk-puk, „r” jak rytm, „r” jak róże! Bez stresu,
„r” samo przyjdzie, gdy nauczysz się moresu!
Kapibara zastukała, choć nie umiała.
Dotąd pukała, aż ją głowa rozbolała.
Nagle buch! „R” jak rower, „r” jak rolki leci.
– Hura! – rozradował się Musioł. – Mów do dzieci!
Przemówiła więc Barbara do ryb w rzece,
ale płotki drwiły i wyprawiały hece.
– Łyby… łybeńki… płoszę – Harce przerywała,
aż rybki spłoszyła, choć wcale nie chciała!
Różowe łzy Kapibary przerwały ciszę:
– Gdzie ta głoska, czemu łabałbał co łaz słyszę?
Co język plącze? Czemu tylko „ł” zostało?
Tłu-tłu! Łolniczy tłaktoł zatłąbił, niezdało!
Barbara się zmieszała, przez chwilę zła była,
ale Dzięcioł dopomógł, by się nie zraziła:
– Moja droga, gdy tupniesz w ziemię trzy razy
zaraz poprawnie wymówisz wszystkie wyrazy.
Kapibara zatupotała więc trzykrotnie,
– „R” jak Renifer Rudolf! – krzyknęła swobodnie.
Teraz już wiedziała, że gdy „r” się z „ł” plącze,
trzeba tupnąć, by głoski były dobrze brzmiące.
Mirosław Kowalski – Kolorowy wróbel
Malarz z pędzlem i farbami
przywlókł się kiedyś na łąkę.
Malował słońce i kwiaty,
i kropkowaną biedronkę.
Ujrzał to wróbelek mały.
Farby mu się spodobały.
Kiedy malarz nie uważał,
wróbel w farbach się wytarzał.
-Jestem teraz jak papuga,
cały jestem kolorowy!
Wróbel ze mnie – pierwsza klasa.
Jestem wróbel wystrzałowy!
Stroszył piórka wielobarwne,
fruwał dumny, napuszony,
a tu nagle straszny jastrząb,
chce złapać go w ostre szpony!
Kiedy zwykłą był ptaszyną,
łatwiej mu się ukryć było.
Teraz bardziej jest widoczny,
choć jest nadal sprytny, skoczny.
Ledwo uciekł biedaczysko,
z trudem się w gęstwinie schował.
Później wskoczył do kałuży,
pióra z farby wypucował.
Wiedzą o tym wszystkie wróble,
takie z łąki i z podwórka
– lepiej być wróbelkiem szarym,
niż się stroić w cudze piórka.
Projekt jest realizowany w ramach programu 2.1 E-usługi, Poddziałanie 2.1.1 E-usługi dla Mazowsza, typ projektów Informatyzacja bibliotek, w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego 2014-2020.