29 lutego – taki dzień zdarza się raz na cztery lata, można więc powiedzieć, że jest wyjątkowy. Wyjątkowe było też zorganizowane tego dnia spotkanie autorskie. Gościem Książnicy Płockiej był Wojciech Tochman, pisarz i reporter, którego reportaże zawsze wywołują ożywione dyskusje. Nie inaczej jest też z ostatnią książką, w której autor odszedł od swojego głównego nurtu twórczości (problem ludobójstwa, życie w cieniu traumy wojennej, dziedzictwo wojny), ale wciąż dotyka zła pisząc o jednej z najgłośniejszych zbrodni końca lat 90., histerii medialnej towarzyszącej procesowi maturzystów, manipulacji i zemście, zamiast poczucia sprawiedliwości.
„Historia na śmierć i życie” to hołd złożony reporterce Lidii Ostałowskiej, która pierwsza rozmawiała z bohaterką reportażu – Moniką Osińską, skazaną na dożywocie za udział w zabójstwie młodej kobiety. Z drugiej strony to przejmujący, zmuszający do zastanowienia, może nawet przewartościowania swoich poglądów reportaż o sensowności kary dożywotniego pozbawienia wolności, o tym, jaki wymiar powinna mieć kara, by miała sens, by coś dobrego z niej wynikło. To jest też reportaż o sile mediów, o ferowaniu przez nie wyroków, zanim zrobi to sąd.
Tochman poruszył niezwykle trudny temat, nie pozostawiający czytelnika obojętnym. Niewątpliwie zbrodnia dokonana przez maturzystów była okrutna, bezsensowna i zasługująca na sprawiedliwą karę. Ale właśnie tej sprawiedliwości w ocenie udziału sprawców zabrakło. Lidia Ostałowska, zbierając materiały do książki, rozmawiając z Moniką Osińską, zwróciła uwagę, że „Monikę ukarano nieludzko, również za płeć” . W jej przypadku epitety „piękna, inteligentna” miały jednoznacznie pejoratywne zabarwienie, przypieczętowujące winę na równi jak te, że była „sprytna, przebiegła, władcza”. „Historia na śmierć i życie” jest przejmującą opowieścią o torturach w polskim systemie więziennictwa, bo odebranie godności i nadziei do nich należy. Kara bezwzględnego więzienia, bez możliwości ubiegania się o warunkowe zwolnienie nawet wtedy, gdy skazanemu przysługuje do tego prawo, pozbawianie możliwości korzystania z przepustek, negatywne rozpatrywanie wniosków, mimo braku przeciwwskazań – to wszystko autor nazywa torturą.
Reportaż Tochmana ma szansę coś zmienić w tym, jak czytelnicy postrzegają karę dożywotniego pozbawienia wolności i wszystkiego, z czym to się wiąże. Przywołuje w książce opinie ekspertów, m.in. prof. Andrzeja Rzeplińskiego, który mówi, że istotą kary jest nadzieja. Kiedy nie ma nadziei, to kara niczemu nie służy.
Odpowiadając na pytania publiczności Wojciech Tochman opowiadał m.in. o ciągu dalszym podjętego tematu, np. licznych listach, które otrzymuje od rodzin skazanych na dożywocie, liczących na to, że zajmie się ich sprawą. Mówił o relacjach z bohaterami swoich książek, o tych, które trwają (m.in. z niektórymi bohaterami „Jakbyś kamień jadła” czy „Pianie kogutów, płacz psów”), o pomysłach na nowe książki: powrocie do Azji czy reportażu wojennym o Ukrainie przez pryzmat zwierząt. Przywoływał też słowa Hanny Krall, że reporter nie ma enzymu zgorszenia, dlatego podąża za tak niezwykle trudnymi tematami.
Za książkę „Historia na śmierć i życie” Tochman ma już kilka nominacji do nagród, a sezon dopiero się rozkręca. Otrzymał m.in. nominację dla najlepszej książki roku w kategorii literatura faktu w plebiscycie Lubimy Czytać i nominację do nagrody Newsweeka im. Teresy Torańskiej. Trzymamy kciuki i zachęcamy – czytajcie Tochmana, nie pozostawia obojętnym.
Renata Kraszewska
Projekt jest realizowany w ramach programu 2.1 E-usługi, Poddziałanie 2.1.1 E-usługi dla Mazowsza, typ projektów Informatyzacja bibliotek, w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego 2014-2020.